Najgorsza wizyta u fryzjera - na co uważać? 0
32.jpg

Jakiś czas temu wybrałem się na zasłużony, krótki urlop. Skuszony tanimi biletami lotniczymi i wizją kilku słonecznych dni, wylądowałem w Marrakeszu. Na miejscu, spacerując wąskimi uliczkami medyny, zostałem zaczepiony przez właściciela salonu fryzjerskiego. Nie ukrywam, byłem dość zarośnięty, zarówno na głowie, jak i na brodzie i faktycznie, od samego początku wizyty w Maroko, natrętni handlarze krzyczęli za mną "Alibaba, Alibaba!" W związku z tym, propozycję ogarnięcia mojego wizerunku przyjąłem całkiem chętnie, zwłaszcza, że fryzjer pokazał mi na telefonie zdjęcia swoich prac, które w gruncie rzeczy wyglądały całkiem sensownie. Swoją drogą, zakładów fryzjerskich było w tym mieście istne zatrzęsienie, dosłownie co kilkanaście metrów można było natknąć się na salon balwierza. Może nie były to barbershopy z prawdziwego zdarzenia, ale faktycznie wyłącznie męskie salony fryzjerskie. Co więcej, ruch w tych przybytkach panował od rana do późnego wieczora.

Wracając do wizyty, ustaliliśmy w kilku zdaniach i kilkunastu gestach, na czym będzie polegała usługa. Zażyczyłem sobie strzyżenie włosów i trymowania zarostu. Jeśli chodzi o fryzurę, poprosiłem o wycieniowanie boków, i przerzedzenie czupryny. Co do brody, zależało mi na skróceniu boków i wyrównaniu konturu. Jak to w tego typu krajach, nie obyło się bez targowania. Dość wysoką cenę zbiłem do przyzwoitego poziomu i zostałem zaproszony do malutkiego salonu, gdzie drugi golibroda przekonywał innego cudzoziemca do skorzystania ze swoich usług.

Kiedy zasiadłem w fotelu, zaczęły się rodzić we mnie pewne obawy. Standardy czystości nie powalały na kolana, a maszynka, którą wyciągnął golibroda wyglądała na starszą ode mnie. Na szczęście szybko została odłożona na rzecz nożyczek i chińskiego noża... Mimo to, w miarę trwania wizyty, obawy co do słuszności mojej decyzji zmieniły się w pewność. Boleśnie odczułem to na własnej skórze i brodzie, kiedy fryzjer sięgnął po brzytwę i zaczęło się golenie na sucho... Na pewno każdy z Was, kiedyś, w pośpiechu spróbował ogolić się bez jakiegokolwiek nawilżenia. No to teraz wyobraźcie sobie, że takie golonko funduje Wam ledwo mówiący po angielsku jegomość z brzytwą w ręku, w brudnawym saloniku fryzjerskim. 

Może i rezultat tego strzyżenia nie był najgorszy, ale prawda jest taka, że przebieg usługi był zdecydowanie poniżej akceptowalnego poziomu. Dziwny pośpiech fryzjera, a przede wszystkim ból i dyskomfort związany z goleniem na sucho - na takie rzeczy nie powinien godzić się żaden klient, nieważne za jak niskie pieniądze.

Wiem, sam jestem sobie winien. I przed moimi błędami chciałbym Was przestrzec. Przede wszystkim pamiętajcie, że w takich przypadkach zawsze macie prawo powiedzieć STOP i zakończyć usługę (a najlepiej w ogóle jej nie zaczynać). Jakiekolwiek wątpliwości co do jakości strzyżenia, jeśli nie zostaną rozwiane, powinny być wzięte pod uwagę. Wasz komfort i dobre samopoczucie muszą być bezwzględnie zapewnione, zwłaszcza podczas wizyty u fryzjera, barbera, cyrulika. Obejrzyjcie zatem ku przestrodze moją relację z najgorszego strzyżenia w moim życiu.

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl